Anna Goławska: Od 13 lat jest Pani związana z branżą edukacyjną oraz tłumaczeniową. Jak sama Pani mówi – przechodziła różnorodne „stopnie wtajemniczenia” – od nauczania, poprzez bycie egzaminatorem, aktywnym tłumaczem, aż po tajniki metodyki. Proszę powiedzieć, kiedy odkryła Pani w sobie miłość do języków?

Języki zawsze mi towarzyszyły. Zaczynając od niemieckiego i francuskiego, po odkrycie prawdziwej pasji – języka angielskiego. Od najmłodszych lat, jako umysł ścisły, uwielbiam krzyżówki, puzzle i zagadki. Tak właśnie rozumiem język. To coś co pozwala odkryć kulisy i meandry kultury. Poznać lepiej ludzi i ich motywacje. A przede wszystkim odnaleźć się wszędzie i w każdej sytuacji.

Anna Goławska: W jakim momencie stwierdziła Pani, że pasja może stać się biznesem? W jaki sposób przygotowywała się Pani do wejścia na rynek?

Będąc jeszcze w szkole zawsze pomagałam innym w przygotowaniu do klasówek i sprawdzianów, czy w odrabianiu prac domowych. Przekazywanie wiedzy – moja “wejściówka” do świata językoznawstwa – zawsze napotykało na podatny grunt. Już studiując udzielałam korepetycji i uczyłam w szkołach językowych. Motywuje mnie stały rozwój, więc chętnie sięgałam po coraz to nowe szkolenia, publikacje i egzaminy, co pozwoliło mi na wysoce eklektyczne zbieranie doświadczeń. Kolejnym krokiem było dzielenie się wiedzą metodyczno-translatorską i to w tym momencie poznałam Grzegorza. Jego biznesowy akumen i podobne doświadczenie pozwoliły nam na stworzenie zupełnie nowego standardu na rynku. Pracując “w językach” przez tyle lat, obydwoj wiemy, iż wysoka jakość połączona z ultra-dopasowaniem do potrzeb niestety nie idą w parze. To zmotywowało nas do stworzenia Add Value Language Centre.

Anna Goławska: Jeden z popularnych dowcipów mówi, że człowiek, który zna więcej niż dwa języki to poliglota – z kolei ten, kto mówi tylko w jednym języku, to po prostu… Amerykanin. A jak jest z nami Polakami – faktycznie chcemy uczyć się języków obcych? Czy robimy to „bo tak wypada”, „bo szef każe”?

Polacy są bardzo otwarci na naukę i poznawanie innych. Wydaje się to być przeciwne stereotypowi, lecz muszę z dumą przyznać, iż nasz naród lubi wiedzieć co się dzieje i brać aktywny udział. Motywacja w stylu “szef każe” to rzecz bardzo odległa i już nieprawdziwa. Obecnie to sami pracownicy proszą o lekcje i zajęcia nie tylko jako część pracy, ale i benefit. Przy szukaniu nowego zatrudnienia, jednym z najważniejszych kryteriów jest czy pracodawca zapewnia naukę języków obcych.

Reasumując – jesteśmy aktywni i lubimy być samodzielni. Dlatego też proszenie koleżanki czy kolegi – “porozmawiaj z klientem” – nie wchodzi w grę. Chcemy sami być w stanie pokazać nasze umiejętności i profesjonalizm.

Anna Goławska: Z jaką największą obawą związaną z nauką języków obcych styka się Pani na co dzień? I w związku z tym, jaką radę ma Pani dla osób, które doświadczają takich obaw?

Niestety, nadal najpopularniejszą bolączką w nauce języka obcego jest – “jak ja się mam odezwać?” Moją radą jest zazwyczaj przeanalizowanie – czego się tak naprawdę boimy? Czy jest to drwina rozmówców? Czy pokazanie braku kompetencji? Czy może perfekcjonizm?

Dlatego w każdej z tych sytuacji najważniejsze jest “practice makes perfect”. Znajdźmy dobrego lektora, który nie ugnie się przed naszymi próbami użycia języka polskiego. Ćwiczmy jak najwięcej. Mówmy do siebie robiąc zakupy, pisząc projekt w pracy czy przygotowując raport. Zagadnijmy znajomego, koleżankę, członka rodziny. Włączmy język obcy w nasze życie, a okaże się, że nie taki diabeł straszny 🙂

Anna Goławska: W internecie można natknąć się na artykuły, z których wynika, że być może w przyszłości nie będziemy musieli uczyć się języków obcych, a w komunikacji pomogą nam programy tłumaczące symultanicznie. W związku z tym, jak Pani myśli, czy to realna perspektywa? 

Programy tłumaczeniowe to fantastyczna pomoc i podejrzewam, iż będą grały coraz większą rolę w naszych zawodowych i prywatnych życiach. Jednakże, nie zastąpią one podstawowych form komunikacji. 

Pamiętajmy, iż tembr głosu, mimika i gestykulacja, czyli komunikacja niewerbalna, to podstawowy sposób przekazywania myśli, intencji i informacji. Narzędzie do tłumaczenia nigdy nie będzie w stanie przekazać tych kluczowych elementów, które stanowią ponad 80% ludzkiego przekazu. Podejrzewam, że chętnie użyjemy translatora na wakacjach w Peru, lecz na spotkaniu z szefem lub klientem nie będziemy chcieli być zależni od maszyny, ale budować nasze własne relacje. A do tego musimy się komunikować 🙂

Anna Goławska: Co jest dla Pani – kobiety prowadzącej biznes niewątpliwie największym wyzwaniem zawodowym i w jaki sposób radzi sobie Pani z „drobnymi” przeciwnościami w rozwoju firmy? 

Będąc kobietą, niestety, zdarza mi się być narażoną na seksizm, który nadal panuje w organizacjach. Rzadko jest on bezpośredni, lecz dość często wyczuwalny: używanie zdrobnień w stosunku do mnie, lecz nie do wspólnika; “zapominanie” kilkanaście razy, iż jestem partnerem w firmie, a nie pracownikiem itp. potrafią zajść za skórę. Na szczęście mam wsparcie w postaci Grzegorza oraz naszego wspaniałego zespołu, który dumnie reprezentuje ogrom włożonej pracy, lat i doświadczenia. Nauczyłam się, iż w większości sytuacji poczucie humoru jest tym, co pozwala na pokonanie największych nawet trudności.

Magdalena Żelazko BIO

Od 13 lat związana z branżą edukacyjną oraz tłumaczeniową. Przechodziła różnorodne „stopnie wtajemniczenia” – od nauczania, poprzez bycie egzaminatorem, aktywnym tłumaczem, aż po tajniki metodyki. Współzałożycielka Add Value Language Centre. Jej głównym celem jest wsparcie Klientów w zakresie komunikacji: począwszy od rozmowy sprawdzającej poziom, zakres potrzeb, wyznaczenie celu, dobór metody nauczania, aż po ewaluację procesu. Głęboko wierzy, że wsparcie sprawnej komunikacji sprawia, że zmieniamy świat na lepsze.

Na koniec – zainteresował Was temat inspirujących kobiet?
Zapraszam do kolejnego wpisu z cyklu „Kobiety petardy”. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *