Anna Goławska: Poznałyśmy się w momencie, w którym pracowałaś w firmie zajmującej się nowymi technologiami. Teraz wraz z Marleną Momot pod marką Autokreacja szkolicie z zakresu autoprezentacji w biznesie. Opowiedz, jak wyglądała Twoja ścieżka kariery i co wpłynęło na zmianę kierunku. 

O dziwo w tym wszystkim jest jeden wspólny mianownik – psychologia społeczna. Jestem absolwentką Psychologii Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego, a ten kierunek daje wiele możliwości, jeśli chodzi o wykorzystanie swojej wiedzy w późniejszym życiu zawodowym. Ja (jeszcze będąc na studiach) postawiłam na marketing i komunikację, jednocześnie rozwijając swoje umiejętności trenerskie.

Pracowałam na etacie jako Specjalista ds. Marketingu, jednocześnie rozwijałam Autokreację – projekt, który powstał we współpracy z Marleną Momot. W zasadzie nigdy nie traktowałam tego, jako dwóch rozbieżnych elementów. Spełniałam się w każdym swoim zadaniu. Doświadczenie z jednego przenosiłam na drugie i odwrotnie. Taki mix z pewnością nauczył mnie tego, by mądrze zarządzać sobą w czasie, ale i ciężko pracować. Niejednokrotnie łączenie ze sobą dwóch tak ważnych dla mojego życia zawodowego składników, wymagało ode mnie pracy po kilkanaście godzin dziennie również w weekendy. Nigdy jednak na to nie narzekałam, choć było wiele pytań o to, jak dajemy sobie radę.

Anna Goławska: Decyzja o porzuceniu etatu to dla wielu kobiet wielki krok i wyzwanie. A jak było w Twoim przypadku? 

Dla mnie również! Było to ogromne wydarzenie i zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że ta decyzja przyszła mi łatwo. A miałam tak z dwóch powodów. Po pierwsze bardzo lubiłam swoją pracę na etacie i moich współpracowników. Po drugie stale towarzyszyły mi myśli, czy aby na pewno mój biznes pozwoli mi zachować płynność finansową (o satysfakcji finansowej wtedy nawet jeszcze nie myślałam).

Szczerze mówiąc ostatecznej decyzji nie podjęłam po długich przemyśleniach. Zrobiłam to pod wpływem sytuacji, która uświadomiła mi, że to jest ten moment. Każdy chyba potrzebuje swojego triggera. Decyzja była trudna, ale nie trwała długo.

Sama przeprowadzałam wiele rozmów z innymi przedsiębiorcami, którzy przechodzili podobną ścieżkę, czyli najpierw praca na etacie, równoczesne rozwijanie własnego biznesu, aby w końcu stać się przedsiębiorcą na pełen etat. U każdego pojawiał się ten sam wątek – zapewnienie sobie i swoim bliskim zabezpieczenia finansowego przynajmniej na kilka miesięcy, biorąc pod uwagę najgorszy scenariusz (zero sprzedaży, same koszty). Taki bufor finansowy albo pozwalał na nagłe porzucenie etatu i przejście “na swoje” albo skłaniał do stopniowego zmniejszania etatu i coraz szerszego rozwijania własnej działalności.

Gdyby nie bufor finansowy, który pozwolił mi na zrezygnowanie z etatu, zapewne nie podjęłabym decyzji szybko. Niczego innego się nie obawiałam!

Anna Goławska: Jak wygląda teraz Twój typowy dzień pracy? 

Bardzo różnie! Moja praca to nie tylko praca przed komputerem, ale i na sali szkoleniowej. Kalendarz wypełniony jest szkoleniami zwykle na kilka miesięcy do przodu, dlatego planuje w długich terminach. Nigdy jednak nie rozpoczynam tygodnia bez przygotowania swoich planów na tydzień. Dzięki temu, wiem którego dnia będę dostępna dla klientów zdalnie, którego dnia mogę zająć się papierologią, którego dnia będę szkolić, a którego dnia mogę wyskoczyć na zakupy przed południem. Rzadko zdarza się, że dni mojej pracy wyglądają podobnie, niemniej są elastyczne (jeśli nie są dniami szkoleniowymi). Tę elastyczność bardzo sobie cenię.

Najtrudniejsze jednak jest oddzielenie pracy od życia prywatnego. Tego stale się uczę, mimo iż minęło 1,5 roku odkąd rozwijam własną działalność. Nadal pracuję wieczorami oraz w weekendy. Ale wiem po co to robię – dla swojego biznesu i satysfakcji klienta. Zapewne ustalenie wartości, jakimi kierujemy się prowadząc biznes, może ustrukturyzować naszą codzienną pracę.

Anna Goławska: Na co dzień pokazujesz innym, w jaki sposób prowadzić wystąpienia publiczne lub zaprezentować siebie, swoją markę, firmę. Czy istnieją powtarzalne błędy, które często wychwytujesz podczas szkoleń lub obserwacji przemówień? Z jakimi kwestiami uczestnicy mają największy problem?

Istnieją pewne osobowości sceniczne, które nauczyłyśmy się rozróżniać. W obrębie tych osobowości występują powtarzalne błędy. Dotyczą one np. mowy ciała, modulacji głosem, oddechu, ale też samej retoryki, a nawet opanowania pamięciowego wystąpienia.

Największym problemem dla wszystkich jest – i to chyba nikogo nie zaskoczy – stres. Dla wielu naszych klientów stres jest czynnikiem, który odbiera im pewność siebie podczas wystąpienia czy spotkania biznesowego. Każdy chce poznać magiczny sposób na to, aby sobie z nim poradzić. I faktycznie istnieją techniki, które minimalizują efekty stresu, jednak zawsze powtarzamy, że najlepszą metodą na stres jest odpowiednie przygotowanie się (i praktyka)! Bo to praktyka czyni mistrza.

Anna Goławska: A teraz przykład z życia. Pan Adam jest właścicielem dużego przedsiębiorstwa. Jak co roku podczas urodzin firmy musi wygłosić przemówienie. I jak co roku pojawia się ta sama obawa – czy wszyscy słuchacze znów będą znudzeni patrzeć w sufit lub przeglądać telefony? Powiedz, co Pan Adam może zrobić, aby tym razem było inaczej?

Brak zaangażowania słuchaczy to zmora każdego prelegenta. Dlatego poradziłabym Panu Adamowi, aby wszystkie swoje przemówienia z ubiegłych lat wyrzucił do kosza i absolutnie nie budował na ich kanwie nowego wystąpienia. Na próżno szukać lepszych wyników, gdy korzysta się z tych samych metod.

Gdybym miała podzielić się wskazówkami, bez wchodzenia w szczegóły samego wystąpienia, poleciłabym zasadę 10 minut. Polega ona na tym, aby zmieniać formę wystąpienia co 10 minut. To pozwala utrzymać uwagę słuchaczy przez cały czas trwania wystąpienia. Ponadto każde z tych 10 minut powinno wykorzystywać określone elementy zaangażowania słuchaczy – istnieje wiele technik, które można dopasować do odbiorców wystąpienia.

Charyzma w wystąpieniach publicznych również gra niebagatelną rolę. Aby podnieść energię wśród słuchaczy, zalecam pracę nad swoim głosem – modulacja, pauzy, pozbycie się paramowy czyli “yyy…”, “eee…”, “mmm…” z pewnością podniesie jakość wypowiedzi.

Anna Goławska: Czy masz swojego ulubionego mówcę, którego wystąpienia są dla Ciebie inspiracją?

Jest wiele osób, które obserwuję na scenie lub podczas wystąpienia publicznego. W każdej z tych osób podoba mi się coś innego, co zabieram dla siebie i dla swoich klientów. Tak oto uwielbiam kadencję (obniżanie tonu głosu) u Piotra Kraśki, wykorzystanie technik aktorskich Ramony J. Smith, czy poczucie humoru Willa Stephena.

Nie mam jednego mówcy, który zawsze robiłby na mnie największe wrażenie – wydaje mi się to niemożliwe. A to dlatego, że poziom charyzmy, wykorzystane techniki, czy nawet dopasowanie treści do grupy odbiorców zależy od wielu czynników i rodzaju wystąpienia. Na rewelacyjne wystąpienie nie ma uniwersalnego przepisu. Tym wszystkim trzeba żonglować.

Alina Osowska – BIO

Współtworzy Autokreację. Jest psychologiem, a jej serce skradła psychologia społeczna. Od trzech lat na sali szkoleniowej oraz na scenach wydarzeń społecznych, dzieli się swoją wiedzą z zakresu autoprezentacji w biznesie. Pomaga firmom, organizacjom oraz osobom indywidualnym realizować profesjonalną i autentyczną komunikację podczas wystąpień publicznych, spotkań biznesowych oraz działań online.

Ponad 2000 przeszkolonych osób oraz ich pozytywne opinie są dla niej bodźcem do podejmowania ambitnych wyzwań.

Na koniec – zainteresował Was temat inspirujących kobiet?
Zapraszam do kolejnego wpisu z cyklu „Kobiety petardy”. 

2 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *