Pies to takie interesujące stworzenie. Ma cztery łapy, (długi/krótki/owłosiony/brudny)ogon, czasem zje na dworze coś, co wygląda jak zdechła mysz, a po puszce najlepszego jedzenia potrafi hasać po domu, radośnie puszczając bąki. Ale ma też magiczne moce! Odkryłam je dopiero po 25 latach życia. Jak to możliwe? A zaczęło się tak…
PUFFF!
Tofii, zwana także Tofikiem/Fafikiem/Tofisiem pojawiła się u nas nagle. No może nie było to aż takie “nagle”, jak np. błysk pioruna czy kichnięcie.
Zresztą wyobraźcie sobie sytuację: gotujecie sobie obiad, słyszycie “PUFFF”, odwracacie się i nagle na ziemi siedzi pies, patrząc na Was. Myślę, że odsetek ludzi schodzących na zawał diametralnie mógłby się wtedy zwiększyć.
Toffi wzięliśmy ze schroniska, bo jej poprzedni właściciel drastycznie się jej pozbył, przywiązując do słupa, przy jednym z centrum handlowych w moim mieście.
Odkąd przekroczyła próg naszego mieszkania zaczęłam bacznie ją obserwować (ona mnie zresztą też). Pomijając momenty, w których udzielałam jej cennych rad w stylu “ lizanie się do tyłku nie przystoi damie”, to muszę przyznać, że ten pies potrafił dać mi do myślenia.
Pies ugasi wszystkie pożary
Pamiętam, że któregoś dnia miałam “pożar” w pracy. Właściwie to można by było zapytać, kiedy go nie mam. 🙂 Wracając do tematu, przyszłam do domu, załamana, że jesteśmy do tyłu z projektami, że klient jest niezadowolony, że pogoda taka brzydka, a winda nie działa. Normalnie koniec świata. Ale takiego mojego – ludzkiego, Aniowego. W momencie, gdy ja czułam się jak wrak człowieka, zauważyłam jak Toffi sobie śpi – z łapkami do góry, dosłownie uśmiechając się przez sen. Po chwili zaczęła jeszcze “patatajać”, bo pewnie śniło jej się, że jest jakąś Lara Croft w pieskim świecie. Obserwowałam ją przez chwilę, jednak po kilku minutach obudziła się, podeszła do mnie i położyła mi łapę na kolanie. I nagle dotarło do mnie, że moje problemy są takie śmieszne, a ja przejmując się nimi tracę cenny czas. I gdy już prawie decydowałam się ogłaszać światu, że mam doła, przyjrzałam się zachowaniu psa i wszystko zmieniło się o 180 stopni. Wokół mojego Tofika też wiele się dzieje, jednak ona ma to gdzieś. Pada? Trudno, wytrzesz mnie jak wrócimy do domu. Winda nie działa? Ale fajnie! Można obwąchać każde piętro. Niezadowolony klient? Mogę go oszczekać!
Pies mądrzejszy niż baba. A niby studia pokończone, kursy zrobione, a jednak… Zresztą nawet naukowcy potwierdzili, że właściciele psów mają lepsze samopoczucie, a psy działają lepiej niż antydepresanty (i czekolada!).
Ale to nie koniec, będą ją obserwować dalej. Może dowiem się czegoś jeszcze? Oczywiście od razu dam Wam znać!
Nie zapominajmy o miałczących przyjacielach od których też możemy się dużo nauczyć a moim zdaniem znacznie więcej. Kot traktuje człowieka nie jak pana ale istotę równą sobie. Jest niezależny i nie zawsze dostosowuje się do wymogów osób lub chwili. Czasem chce żeby go pogłaskać a czasem chce pobyć sam – zupełnie jak człowiek.